~Zapowiedź najnowszego rozdziału~

Na razie nie wiem, czy będzie to rozdział, czy konie opowiadania - epilog?

:"-To wszystko już w najnowszym rozdziale-":

Pojawi się na pewno w niedzielę, bądź poniedziałek (23-24.03.2015)

~~Crystal~~

niedziela, 8 lutego 2015

19.Fakt faktem, ale ja bym ci tego nie zrobiła!

*Oczami Laury*
Obudziłam się dosyć wcześnie rano z uśmiechem na twarzy. Zjadłam szybkie śniadanie, poszłam do łazienki i na chwile zniknęłam, by zająć się swoim wizerunkiem. Nałożyłam lekki makijaż, po czym udałam się do pokoju, by wybrać odpowiedni strój na dzisiejszy, jeszcze nie wiedziałam, że nie tak bardzo udany, dzień.
- To ja lecę! Pa! - krzyknęłam na do widzenia i wyszłam prawie trzaskając drzwiami. Czemu tak szybko? Dlaczego się cieszyłam? Sama nie wiem. To co miało miejsce wczoraj, chciałam jak najszybciej zostawić za sobą. Skupię się na tym co jest tu i teraz. Mam nadzieję, że blondyn przemyślał tę sprawę i mi wybaczy. Chcę się z nim przyjaźnić, bardzo. Może i skłamałam, że nic do niego nie czuję, ale w tamtej chwili miałam mieszane uczucia. Czasami się zastanawiam, czy jakbym się zgodziła i przystała na jego prośbę, to może było mi lepiej. Ale z drugiej strony co ja tak na prawdę czułam? Znamy się od niedawna. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, jeśli to nasze zauroczenie można tak nazwać. A po za tym jaką miałam pewność, że Rossowi się nie odwidzi. Zmieniał kobiety jak rękawiczki, więc moje obawy były stosowne, ale jak na to popatrzeć z tej lepszej strony, to to tylko przypuszczenia, a ja wszystko zepsułam i muszę teraz pojąć wszystkie tego konsekwencje.
Tak o to rozmyślając, stanęłam przed gmachem budynku. Mina troszeczkę mi zrzedła. Bałam się cholernie, ale "raz kozie śmierć". Wkroczyłam do holu i ujrzałam tłum uczniów krzątających się to w lewo, to w prawo w poszukiwaniu... szczęścia. Niestety, ale Rossa nie było. Po chwili ujrzałam znajome twarze. Podbiegłam do nich i spytałam:
- Hej, widzieliście Rossa?
- O hej. Niestety nie. - odpowiedziała ciesząc się, to pozyskując zakłopotaną minę, Raini.
- Czy coś się stało? - zapytałam widząc obraz jej twarzy.
- Nie. - przedłużyła słowo. - Mam taką minę, bo odwiedza mnie kuzynostwo i wczoraj się dowiedziałam, że będą spali u mnie w pokoju, więc wiesz. - strasznie pomieszana ta wypowiedź. Chyba nie powiedziała prawdy.
- Jak chcesz to możesz na ten czas spać u mnie? - wtrącił się Calum. Czarnowłosa odwróciła się w jego stronę z rozgniewanym wyrazem twarzy
- Nie, dziękuje. - powiedziała przecząc głową. Jej wzrok utkwił w sylwetce rudowłosego.
- Ok. - te słowa były zwieńczeniem tego zajścia. I niech tak pozostanie.
- Widzieliście Rossa? - zwróciłam się w stronę pozostałych przyjaciół.
- Nie. - każdy udzielał tej odpowiedzi.
- No trudno. -  spuściłam głowę. Byłam zawiedziona. - Za chwilę lekcja, więc pójdę jeszcze do szafki. Poczekajcie na mnie, ok.
- Ok. - oznajmiła za wszystkich Raini. Po tym słowie odeszłam w stronę wcześniej wypowiedzianej rzeczy.
*Oczami Raini*
- Prawie nas nakryła. - mówiła zdenerwowana.
- Dziwisz się. - odpowiedział jej Calum. - Jakbyś tak nie zmyślała, to nie byłoby tych podejrzeń, a tak sama widzisz. - spojrzałam na niego błagalnie.
- Mam ogromną cierpliwość, ciekawą osobowość, ale też wielką ochotę na to, by przyłożyć ci w ten kaczy łeb. - wypowiedziałam złowrogo. Żarty żartami, ale ten koleś przesadza. I pomyśleć, że byłam nim zauroczona.
- Spokój. - wtrąciła się Zendaya.
- Wiecie... cały czas myślę, by jednak jej o tym powiedzieć. Nie sądzicie, że powinna znać prawdę, nawet tę najgorszą? - zauważył Robert.
- Rob, rozmawialiśmy już o tym. Tak będzie najlepiej. Nie robimy źle. Pamiętaj. - odpowiedziała mu Bella. Po chwili go przytuliła. - To dla jej dobra.
- Wcześniej już ustaliliśmy, że tak będzie najlepiej, więc przy tym pozostańmy, a teraz lepiej skupmy się na Ashley. Trzeba na nią uważać. - powiedziała Zendaya.
- No dobra. - poprawił się humor Robertowi. Akurat szła w naszą stronę powracająca Laura. Dobrze, że nie słyszała tej rozmowy. I tak ma sporo problemów, lepiej jej nie martwić. A może mylimy się. Może rzeczywiście Ross pozostał sobą i nie dał się omamić. Cóż, miejmy takie nadzieję.
*Oczami Laury*
Nie będę się już wypytywać, ale było widać, że zakończyli jakąś rozmowę, pewnie dotyczącą mnie i Rossa. Nie chciałabym, by się w to mieszali, ale to w końcu nasi przyjaciele, więc pewnie zrobiłabym to samo na ich miejscu.
W całej szkole rozbrzmiał donośny dźwięk dzwonka. Czekaliśmy po salą na nauczyciela. Może i nie byłoby to, aż tak ważne, gdyby nie fakt, iż z nadzieją w sercu oczekiwałam blondyna, ale ten się nie pojawił. Weszliśmy do klasy. Usiadłam koło Raini. Już miała zostać sprawdzana obecność, gdy u progu drzwi pojawił się wyczekiwany gość. Przeprosił za spóźnienie i usiadł koło Caluma w ogóle mnie nie zauważając. Co więcej, na przerwach krótko z nami przebywał, bo cały czas gdzieś latał, to w dodatku ani razu ze mną nie porozmawiał. Ba ani razu na mnie nie spojrzał. Rozumiem, że był urażony, ale no bądźmy cywilizowanymi ludźmi. Takie zachowanie, tutaj przy nas. Coś się musiało kręcić i niestety, ale miałam rację. Może uda nam się to jakoś wyjaśnić na dzisiejszej próbie. Mam nadzieję, że jakoś się z tym uporamy, bo inaczej wspólna gra nie będzie, aż taka łatwa. A przecież czeka nas scena gdzie będziemy mieli się namiętnie całować. I jak tu niby zagrać? Ross pewnie powie coś na mnie, ja się obraże i tak to będzie wyglądać. - Trzeba będzie zmienić scenariusz. -   pomyślałam. Ale nie przejmujmy się tym teraz. W tej chwili najważniejsze jest. by Ross mi wybaczył i ponownie został moim przyjacielem.
*Oczami Rossa*
- Rozumiesz. - powiedziała Ashley.
- Tak rozumiem. - odpowiedziałem już trochę zmęczony, wysłuchiwaniem jej monologu. Powtarzała mi go co przerwę, to na prawdę było męczące.
- Dobra. Idę się przygotować. Tobie radzę to samo. Wszystko musi wyjść perfekcyjnie. - ostatnie słowo wypowiedziała dziwacznie. Najwyraźniej taka już była. A wracając, muszę się udać na przygotowania. Otóż od ranka wcielamy plan Ashley w życie. Co przerwę, nawet na tej obiadowej, musiałem być u niej na zawołanie. Wymyśliła sposób jak sprawić, bym zobaczył, czy Laura na prawdę nic do mnie nie czuję, czy wręcz przeciwnie. Plan polegał na tym, że podczas jakiejś tam sceny, niechcący udaje potknięcie i przewracam się na podłogę. Zanim Laura zorientuje się, że coś mi dolega, zza kurtyny ma wybiec Ashley wtrącając się tym samym przed szatynkę. Ma pomóc mi wstać. Już nie mogę się doczekać miny, gdy Laura zobaczy, jak blondynka mnie obejmuje. W ten sposób dowiem się, czy ją to poruszyło, czy też nie. I oczywiście chciałbym ją zobaczyć zarówno speszoną jak i zazdrosną. Ta mina może być na prawdę wyjątkowo ciekawa.
Tak to przemyśliwując, powoli, lecz skutecznie w sali pojawiali się aktorzy i osoby zaangażowane w spektakl. Pojawiła się też Laura. Nie spoglądała na mnie. Miałem szczęście, bo mogłem ostatni raz się jej przyjrzeć, przed tym zajściem. Udałem się za kotarę, ubrałem właściwy strój i czekałem, aż wszystko się rozpocznie. Po chwili ktoś złapał mnie za ramię. Był to Calum, a zanim stała reszta chłopaków.
- Ross, wszystko dobrze? - spytał.
- Tak. A co?
- Nic, tylko dziwi mnie fakt, że dzisiaj tak często znikałeś. W ogóle ze sobą nie spędziliśmy czasu. I chodzi mi to przede wszystkim o Laurę. Nie powinieneś był być dla niej taki niesprawiedliwy. Pamiętaj, że nie jesteś święty.
- Calum, nie rozumiem do czego zmierzasz. - zaingerowałem.
- Chodzi mi o to, że Laura rozumie swój błąd i chce cię przeprosić, ale jeżeli ty zamierzasz przez resztę dnia tak się zachowywać, to chyba nie mamy o czym rozmawiać. - powiedział i już chciał odejść, lecz go zatrzymałem.
- Poczekaj. - przystanął. - Przepraszam za dzisiaj. Po prostu w spokoju i samotności musiałem sobie wszystko przemyśleć, bez was i dziewczyn, a już w szczególności Laury.
- I co w związku z tym? - wtrącił się Robert.
- Postanowiłem z bólem przystać na jej propozycje. - oznajmiłem. Ich twarze od razu się rozchmurzyły.
- Wiedziałem, że tak postąpisz. - powiedział po krótkiej chwili Joe. Na te słowa się uśmiechnąłem.
- Wiesz, jeżeli chcesz to pomożemy ci odzyskać względy Laury. - oznajmił Calum.
- Jak? - zapytałem zdziwiony.
- Jest wiele sposobów, by to zrobić. A ty nie zapominaj, że posiadasz ten największy. Umiesz śpiewać, grać, wykorzystaj to, na pewno to kupi. My ci zrobimy chórki, a tobie pozostaje już kwestia piosenki i tyle. - stwierdził Robert.
- Gdyby to było takie proste. - zauważyłem.
- To jest proste. Może i wydaje się skomplikowane, ale zaufaj nam. - powiedział Joe.
- A mam inne wyjście?
- Nie masz. - oznajmili jednoznacznie.
- Wiecie, cieszę się, że tu przyszliście i podnieśliście mnie na duchu. Może macie rację. A jeżeli to nie wypali to raz na zawsze zakończę z Laurą. Oczywiście zostaniemy przyjaciółmi. - dodałem po krótkiej chwili, widząc ich miny.
- No to po próbie widzimy się w pubie. Tam obgadamy szczegóły, a teraz zajmijmy się naszym graniem. - zakończył Calum i udał się do garderoby po swój strój. To samo uczynili pozostali. Po jakimś czasie zostałem sam.
- I co ja ma teraz zrobić? - powiedziałem sam do siebie. Iść za planem Ashley, czy jednak posłuchać przyjaciół. Może rzeczywiście będzie lepiej nie sprawiać szatynce bólu, tylko ją w sobie rozkochać i tyle. Po za tym przecież się pocałowaliśmy po zaśpiewaniu jej piosenki, więc może lepiej będzie wybrać tę drugą opcję. Są szanse, że znowu do siebie coś poczujemy i tak byłoby najlepiej.
A więc postanowione. Pójdę pogadać z blondynką. Odwołam to, później zagram, a na koniec pozostanie mi już tylko pisanie dla Lau piosenki. Z uśmiechem na ustach, po chwili ruszyłem w poszukiwaniu wyznaczonej osoby.
*Oczami Ashley*
O nie! Nie pozwolę sobie na to, by ci idioci zepsuli mój plan. Za długo go planowałem, by teraz nie wypalił.
- Van, chodź tu! - zawołałam.
- Co jest? - odpowiedziała pojawiając się.
- Nie wiem jak, ale masz zrobić wszystko, by Ross się wywrócił na scenie, zrozumiałaś. - nie dałam jej czasu na odpowiedź, gdyż szybko zniknęłam jej z oczu.
- Ciekawe co ma zrobić? - rzekła i też gdzieś się udała.
*Oczami Rossa*
Graliśmy już kilka godzin. Wszystko miało wyjść perfekcyjnie. A teraz po raz pierwszy mieliśmy zagrać scenę, w której ma nastąpić mój namiętny pocałunek z Laurą. Nie mogłem się doczekać. Mimo, że wcześniej nie znalazłem blondynki, to i tak nie zamierzam wykonać jej planu. Niech se myśli co chce. Nie jest przecież święta, więc takie wyrolowanie jej nie zdziwi, a teraz wybaczcie, ale muszę iść grać.
Po chwili wyszedłem na scenę, na której znajdowała się Laura. Wypowiedzieliśmy swoje kwestie i już miało to nastąpić (tutaj od aut. - szatynka miała niepewną minę), gdy nagle się przewróciłem o... sznurówkę. Niewiarygodne, a jednak! Zobaczyłem, że Lau chciała coś zdziałać, ale nie zdążyła, gdyż zza kotary wybiegła Ashley. szybko mi pomogła wstać, po czym mnie przytuliła, niby udając, że opadam z barku sił na ziemię. Trzeba przyznać, doskonale to zagrała.
*Oczami Laury*
Totalnie bałam się tego spotkania z Rossem na scenie. Myślałam, że będzie mi utrudniał granie, ale okazał się profesjonalistą. Dało mi to wrażenie, że może mi wybaczył, więc w dowód wdzięczności chciałam, by nasza intymna scenka była idealna.
Stojąc nas scenie już chciałam mu pomóc, lecz pojawiła się ona. Zaczęła go przytulać. Byłam zmieszana, ale utrzymywałam nerwy na wodzu. Jednak to, co się za chwilę miało zdarzyć, po prostu mnie zszokowało!
*Oczami Rossa*
Chciałem się jej jakoś pozbyć, ale nie wiedziałem co robić. Patrzyłem na Laurę z zakłopotaniem. nie wyglądało to za dobrze, ale przynajmniej zobaczyłem, że ją to dotknęło.
- Dzięki za pomoc Ashley. Możesz już... - i nie było mi dane dokończyć, ponieważ blondynka mnie namiętnie, bez mojej woli, pocałowała, trwając do tego w naszym uścisku...
***
Nie będę się rozpisywać. Powiem tylko, że nie jestem zadowolona z tej drugiej części rozdziału. Ciężko mi się ją pisało. W połowie straciłam wenę, ale już postanowiłam to dokończyć. Mogą być powtórzenia, błędy i nie zrozumienia, ale wy musicie to zrozumieć.
Czekam na komentarze.
Inaczej rozdział kolejny nie pojawi się zbyt szybko...
Na koniec pioseneczka:

Aura Dione - Friends

~~Crystal~~

4 komentarze:

  1. Heya, Crystal!
    Możesz mnie nie pamietać, kiedyś byłam Muminkiem i komentowałam króciutko. Mam teraz wprawę, HA.
    Pierwsza sprawa to taka, że tak bardzo tęskniłam za tymi twoimi tajemnicami! Zawsze byłaś tajemnicza, z tego Cię pamiętam i za to Cię nie zapomniałam (za niedługo pojawię się na drugim blogu, nie myśl sobie, że zapomniałam). Jakoś tak dziwnie było przez dłuższy okres, tak bez tajemnic, a tu nagle bum! i wielka Crystal wraca. Hip, hip, hura! C:
    Anyway, nie sądziłam, że po tak długim czasie będę pamiętać o czym ty tu pisałaś. Ale pamiętałam! To blogowy cud, powiadam Ci. Z moją sklerozą! Dobrych blogów sie nie zapomina, y-y.
    Tęskniłam za roztrzepanym Rossem, dumającą Laurą, tymi intrygami…
    Nawet za Ashley! Nie, w sumie… Za nia nie. Ale jest i muszę przeboleć. I przeboleję. Bo warto. Nie?
    Mam nadzieję, że juz nam nigdzie stąd nie uciekasz! Chcesz żebym znów tęskniła? XD
    Weny etc., etc., sama wiesz, tego co daje kopa do pisania!
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje.
      Nawet nie wiesz ile ten komentarz wniósł uśmiechu na moje usta.
      Jestem prze szczęśliwa.
      Spokojnie. W najbliższym czasie się nigdzie nie wybieram.
      Przy okazji odwiedziłam twój blog, ale mam lenia i nie chce mi się komentować, więc musisz mi wybaczyć.
      Kolejny rozdział specjalnie dla ciebie będzie już niebawem.
      Pozdrawiam!
      ~~Crystal~~

      Usuń
  2. Jakie cudo:):)Uśmiech wkrada się na moją twarz gdy widzę że dodałaś rozdział

    OdpowiedzUsuń