~Zapowiedź najnowszego rozdziału~

Na razie nie wiem, czy będzie to rozdział, czy konie opowiadania - epilog?

:"-To wszystko już w najnowszym rozdziale-":

Pojawi się na pewno w niedzielę, bądź poniedziałek (23-24.03.2015)

~~Crystal~~

czwartek, 4 kwietnia 2013

1.Wreszcie wyjazd,mam nadzieję,że moje życie zacznie się od nowa.Nie mogę uwierzyć,że to ty.

1.Wreszcie wyjazd,mam nadzieję,że moje życie zacznie się od nowa.Nie mogę uwierzyć,że to ty.

Wstałam wcześnie rano,ponieważ dzisiaj wyjeżdżam do L.A.,więc nie mogłam zaspać.Zeszłam na dół i poszłam wziąźć prysznic.Niestety,ale nie było płynu,bo moja macocha nigdy się o mnie nie troszczyła.Nie kochałam jej,ponieważ traktowała mnie jak wroga.Zawsze mnie poniżała przed ojcem i przez nią miałam zawsze kary.Moja prawdziwa matka zmarła na raka,bo tak mi powiedział ojciec,ale ja w to nie wierzyłam.Myślę,że za tym wszystkim stoi ta moja macocha,ale tego chyba się nigdy nie dowiem choć cały czas próbuje się dowiedzieć. Oczywiście także musiałam sobie sama zrobić jedzenie,ponieważ nikt mi nigdy nie robił.Mojej starszej siostrze Vannesie także macocha dokopywała,ale nie tak jak mi.Jednak moja siostra miała lepiej,bo nasza mama przed śmiercią poprosiła ojca o to by się nią opiekował.O mnie się niestety tak nie zatroszczyła ponieważ po urodzeniu mnie tak jak Vannesie ojciec powiedział że zmarła na raka.Moja siosta wszystko miała co chciała,a ja nic nie miałam,chociaż uczyłam się najlepiej,jak mogłam,jednak mając same piątki,a nawet szóstki i tak byłam traktowana podle.Jednak szczerze mówiąc nie byłam dobra z
w-f,ale i tak miałam 5.Dobrze,że przynajmniej moja siostra mnie kochała tak bardzo,że zawsze i wszystkim się ze mną dzieliła.Na stole leżała karteczka od ojca z napisem,,Jesteśmy na zakupach,wrócimy za 25 minut,a pewnie moja siostra poszła pożegnać się z przyjaciółkami.Szczerze mówiąc zazdrościłam jej.Jednak cieszyłam się z tego wyjazdu,ponieważ wreszcie wyjeżdżam z Londynu.W szkole nie byłam też zbytnio lubiana,ponieważ u nas w szkole wszystkimi rządziła Diana.Jeśli jej ktoś podpadł to już było po nim.Niestety ja miałam pecha,że jej podpadłam i z tego powodu zawsze i wszędzie byłam wytykana.Zawsze wszyscy przezywali mnie od kujonów,a przecież nim tak na prawdę nie byłam.Miałam jednak dwójkę przyjaciół,na których zawsze mogłam liczyć i nigdy by się ode mnie nie odwrócili.Tacy przyjaciele to skarb.Byli to: Raini Rodrigez i Calum Worthy,a jak mowa o Raini to właśnie tu weszła:
-Hej Laura to o,której wyjeżdzarz do L.A.-zapytała.
-Dzisiaj w nocy,ponieważ mamy tam dolecieć dokładnie na 12.00,a ty i przy okazji gdzie jest Calum.-odpowiedziałam.
-Za 10 minut,a Calum poleciał tam dziś rano,to jak spotykamy się koło mojego domu.Powiedziałam Calumowi,żeby tam czekał.-zapytała.
-Dobra,na szczęście nasze domy są koło siebie,to pa.-odpowiedziałam.
-Pa.-powiedziała Raini.
Po wyjściu Raini postanowiłam się przejść jeszcze ostatni raz po Londynie,ponieważ chciałam się pożegnać z tym miastem.Spędziła tu piękne chwile np: poznałam moich najlepszych i chyba jedynych przyjaciół,i odnalazłam swój cel w życiu,a mianowicie pisanie,komponowanie,i śpiewnie piosenek,jednak także miałam złe chwile,a mianowicie taką,że złapałam lęk przed sceną,ponieważ bałam się,że ktoś mnie wyśmieje,ale to już mniejsza z tym.Jednak najgorszymi chwilami były moje wpadki i to wyśmiewanie się ze mnie.Mam nadzieję,że w L.A. zacznę swoje życie od nowa.Gdy tak sobie myślałam,niestety trafiłam na grupkę Diany,która oczywiście musiała do mnie zagadać:
-A widzę,że nieudacznica się do L.A. wybiera i dobrze przynajmniej nie będziesz musiała robić z siebie idiotki w Londynie,ale za to będziesz robiła z siebie idiotkę w L.A.-powiedziała złowieszczo po czym wszyscy zaczęli mnie wyśmiewać.
Nie zwracając na nich uwagi odbiegłam w stronę domu,ponieważ za niecałe 4 godziny mam samolot,a muszę jeszcze spakować swoje rzeczy.Weszłam do domu i zobaczyłam spakowanych rodziców oraz spakowaną Vannesę.
-No,idź się już pakuj.-powiedziała moja macocha po czym poszła do kuchni.
Weszłam do pokoju i zaczęłam się pakować.Do jednego pudełka włożyłam pościel do drugiego laptopa itd.Po skończeniu pakowania usłyszałam głos ojca:
-Laura spakowałaś się już za 5 minut wyjeżdżamy.-zapytał.
-Tak,już idę.-odpowiedziałam,
Zeszłam na dół i już wszyscy byliśmy w drodze na lotnisko.
************************************
W rodzinie Lynchów panował chaos.Wszyscy zasiedli do stołu i kłócili się o jedzenie,a wiecie że jeśli są naleśniki to kłótnia też musi być.
-Rocky dlaczego zjadłeś ostatniego naleśnika.-powiedział Ross.-Ja chciałem go zjeść.
-No to trzeba było brać jak był.-odpowiedział i poszedł do swojego pokoju z uśmiechem na twarzy.
Rydel zaczęła zmywać naczynia,ponieważ dzisiaj była jej kolej,a cała reszta udała się na kanapę by móc oglądać telewizję.
-No to co chcecie oglądać.-powiedział Mark[ich ojciec].
-Ja chciałbym obejrzeć horror.-powiedział Ross.
Wszyscy się zgodzili.
Podczas oglądania filmu zaczął dzwonić Rossa telefon.
-Kto to.-zapytała się Stormie[ich matka]
-To Calum,mój kolega z przedszkola,gdy jeszcze mieszkaliśmy w Londynie.-odpowiedziałam.-Szczerze to zdziwił mnie tym,że do mnie dzwoni,ponieważ już od kilku lat ze sobą nie rozmawialiśmy,ale idę odebrać.
Ross odszedł na bok i odebrał telefon.
-Cześć Ross,pamiętasz mnie.-zapytał.
-No pewnie,że Cię pamiętam Calum,przecież byliśmy najlepszymi przyjaciółmi w przedszkolu.-krzyknąłem do słuchawki z radości.-powiedz dlaczego do mnie dzwonisz,przecież nie odzywałeś się do mnie od tylu lat.
-Dzwonię dlatego,że właśnie przyleciałem do L.A.-powiedział Calum.
-Co-krzyknąłem bardzo głośno.-To super kiedy się zobaczymy.
-Nie wiem na razie przyleciałem,to może spotkajmy się za 3 godziny w...masz jakąś propozycję,no bo wiesz ja się zbytnio jeszcze nie orjentuje tutaj,ale już nie długo będe znał to miasto na pamięć.-odpowiedział Calum.
-No,w to nie wątpię,ponieważ szybko się zapoznajesz z nowym otoczeniem,a jak na razie proponuję w moim domu.Poczekaj zaraz wyślę Ci adres.Na razie.
-Na razie i czekam na adres:]
Wszedłem do domu i powiedziałem im wszystko.
-To super.Też dawno nie widzieliśmy Caluma i chętnie z nim porozmawiamy.-powiedziała Rydel
-Nie ma sprawy.-odpowiedziałem z entuzjazmem i poszedłem na górę się położyć.Słuchałem muzyki i czekałem z niecierpliwością,aż miną te 3 godziny.Zdrzemnąłem się na chwilę i usłyszałem głos Rikera:
-Ross!Wstawaj Calum już przyszedł.-powiedział.
-Co już.Poczekaj chwilę,już idę.-odpowiedziałem.
Calum wszedł do środka po czym następnie wszyscy go otoczyliśmy.
-Czemu Calum się tyle do nas nie odzywałeś.-powiedziała Rydel.-Bardzo chciałabym to wiedzieć?
-No dobra powiem wam,ale to bardzo długa historia.-powiedział Calum.
-Słuchamy z niecierpliwością.-oznajmił Rocky.
-No to było tak.Po tym jak się wyprowadziliście do L.A.,było mi bardzo
źle.Zostałem sam,bo mój najlepszy przyjaciel wyjechał.Myślałem,że poznał tam nowych przyjaciół i,że o mnie zapomni.
-Co,Calum ja nigdy o tobie nie zapomniałem.-wtrącił się Ross.-Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i jak chcesz wiedzieć poznałem tu mnóstwo fajnych ludzi,ale i tak z nikim się tak bardzo nie zaprzyjaźniłem jak z tobą.
-No dobra to idźmy dalej.Po twoim wyjeździe musiałem zacząć szukać sobie towarzystwa i je znalazłem.W podstawówce,w pierwszej klasie poznałem dwie dziewczyny.Nazywały się Laura i Raini.Dzięki nim mogłem spokojnie o tobie zapomnieć.Spędzaliśmy ze sobą tyle czasu,dlatego już z wami nigdy nie rozmawiałem.Gdy dowiedziałem się o tym,że wyjeżdżam do L.A. niezmiernie się ucieszyłem,bo znowu będę mógł z wami pogadać,lecz moje szczęście nie trwało długo,bo coś sobie uświadomiłem.Jak pojadę do L.A.,to znowu stracę moich przyjaciół,a tego bym nie zniósł.Ucieszyłem się niezmiernie,gdy dowiedziałem się,że Laura i Raini też lecą do L.A.,ponieważ będą tu chodzić do liceum.
Po skończeniu historii przez Caluma zapadła cisza,lecz przerwała ją Rydel:
-Słuchaj Calum,byłeś naszym najlepszym przyjacielem i gdy słuchaliśmy tej historii trochę pewnie zrobiło nam się przykro,ale cieszmy się tym,że znowu jesteśmy razem-powiedziała Rydel.-Czyli mówisz,że one tu przyjeżdżają,a kiedy miej więcej?-zapytała Rydel.
-Dokładnie to nie wiem,ale mamy się spotkać koło domu Raini.Mówiła,że ona i Laura będą miały gdzieś dom blisko mnie.-odpowiedział Calum.
-A są one ładne.-zapytali z uśmiechami na twarzy Ratliff i Rocky.
-A wy tylko o jednym myślicie.-powiedział Ross.
-Nie udawaj niewiniątka.-powiedział Riker.-W szkole tylko podrywasz każdą dziewczynę,a tu niby nic.Jestem pewien,że jak będą ładne to ci się spodobają.
-Zobaczymy,ale mniejsza z tym,mówisz że będą mieszkać gdzieś koło ciebie,czyli będą też mieszkać blisko nas,ponieważ twój dom jest jakieś 8 minut drogi stąd.-powiedział Ross.
-Tak mają do mnie zadzwonić jak będą gotowe do spotkania,a tak przy okazji to która jest godzina.-zapytał Calum.
-Dochodzi 23.00.-powiedział Ryland.
-No to czas na mnie,do jutra.
-Do jutra.-odparli wszyscy.
Calum wychodził,lecz Ross i Rydel go jeszcze zatrzymali.
-Jak jutro do nas wpadniesz,to przyjdź ze swoimi przyjaciółkami.-powiedziała Rydel.
-Ok jak się zgodzą to myślę,że nie będzie z tym najmniejszego problemu.Na razie.-powiedział Calum.
-Na razie.-powiedzieli Rydel i Ross.
Calum skierował się do domu i czekał na telefon od Raini lub Laury,natomiast rodzina Lynchów poszła spać.
Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali kolejnego dnia.
******************************************
Hej to mój pierwszy rozdział.Mam nadzieje,że się podoba.Proszę o szczere komentarze.Jeśli macie jakieś uwagi to piszcie śmiało.

5 komentarzy:

  1. No ciekawie się zapowiada ...czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę,że jak mi się uda,to w sobotę,albo niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super a do tego masz plus bo jest długi i ciekawy. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!! Ciekawie się zapowiada... Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń